poniedziałek, 30 czerwca 2014

Final destination: Hue/Cel podróży: Hue

***Scroll down for English***

Po niezłych przygodach na lotnisku w Ho Chi Minh, w końcu dolecieliśmy do Hue. Od razu jak wyszłam z lotniska widać było różnicę.Na pierwszy rzut oka nie ma żadnych większych budynków tylko sama zieleń i palmy. 
Freshly squeezed juice

Co najbardziej doceniam będąc tutaj? Cudowne, świeżo wyciskane soki i smoothies. Jeden kosztuje od 1,5zł (!!!) do ok. 3,5 zł. O niektórych owocach nie miałam nawet pojęcia. Właśnie wypiłam sobie sok z kokosa + świeże plastry. Coś niesamowitego...

Kawa jest również tutaj dość dziwnym obyczajem, ponieważ przynosi się ją podczas parzenia. Na dole jest trochę skondensowanego mleka (jeżeli chcemy kawę z mlekiem) i z parzenia wychodzi takie małe espresso. Później dodaje się lód, jeżeli chcemy kawę mrożoną. Przepyszne.

Coffee
Wszyscy chronią swoją skórę jak najlepiej potrafią. Nie straszne im są niesamowicie wysokie temperatury i słońce będąc całkowicie zakrytym. Prawie każdy, najczęściej gdy jedzie na skuterze, zakłada rękawiczki, maskę, czapkę, długi rękaw i długie spodnie, a czasami nawet skarpetki do sandałów lub japonek. Robią to po to, żeby się nie opalić. Wiele osób mówi nam, że powinniśmy chronić się przed słońcem, żeby się nie opalić i bardzo nam zazdroszczą tego, że jesteśmy biali. Dosłownie!

Driving a motorbike
Oczywiście głównym środkiem transportu są skutery, które już w pierwszy dzień wynajęliśmy na całe 5 tygodni. Kosztowało to nas ok. 75 zł. Był to mój pierwszy raz na skuterze i myślę, że poradziłam sobie dość dobrze. Jenna jak widać boi się ze mną jeździć, a dla mnie największym stresem jest ruch uliczny. Sama jazda jest bardzo przyjemna, ale niestety nie panują tutaj raczej żadne zasady ruchu drogowego.

Chocolate tofu
Był to również mój pierwszy raz jedząc tofu. Zawsze kojarzyło mi się z serialami, w których wszyscy tego nie lubią i nabijają się z wegetarian. Muszę przyznać, że jest bardzo dobre i jestem w wielkim szoku, że można je spotkać w tylu odsłonach. Najlepsze robi nasza kucharka, podsmażane w sosie. Mniam!
Football game Germany vs USA

Ogólnie to jest pięknie, jednak wiadomo, że kraj ten dopiero się rozwija. Widać wiele straganów, jest dość brudno, ale najlepsze jedzenie można dostać właśnie w takich małych restauracjach na ulicy.  
***************************************************************
After some unpleasant adventures at the Ho Chi Minh airport we finally got to Hue. When you first walk out of the airport, you can immediately see the difference. There landscape is much less urban and you can see a lot of palm trees and beautiful sceneries while driving to the centre.

What is one the things that I value the most here? Delicious, freshly squeezed juices and smoothies. For one you will pay from $0.5 to $1. I have never heard about some of the fruits that people eat here on daily basis. Actually, I have just had a coconut juice and some fresh pieces. 

Coffee is also a bit of a peculiar custom here because it is brewed in front of you in a glass. At the bottom of it there is a bit of condensed milk (if we want it that way) and after brewing, it seems like an espresso. Finally you add some ice cubes if you want ice coffee. Exquisite.

Everyone protects their skin as much as possible. Vietnamese people are not afraid of high temperatures and sun while having gloves, a hat, a mask, long trousers, sometimes socks with flip-flops, long sleeve shirts. They go through all that trouble so their skin stays as white as possible. A lot of people tell us that we should cover our skin in order not to get tanned and they are jelaous of the fact that we are while. 

Of course the main mean of transport here is motorbike which we have rented on the first day for the whole duration of the programme which is 5 weeks. It cost us as little as $25. It was my first time driving a motorbike and I think it went pretty well. As you can see in the picture, Jenna is still a little bit afraid to drive with me and prefer someone with a little bit more experience but I'm not surprised since I am also cautious about driving during rush hour. Driving itself if pretty easy but there are no rules when it comes to traffic.

It was always my first time eating tofu. I have always associated tofu with vegetarians and TV series when they make fun of it how disgusting it is, don't know why. I must admit that I like it a lot and now I eat it almost every day. You can actually eat it both sweet or fried or it could be made in milions of ways. The best I have had so far was the fried one with some sauce. 

To sum up, it is so beautiful here. However, you can see that the country is still in progress of development. There are a lot of street shops and it is not very clean. Nevertheless, the best food you can find in those little bars on the street.

piątek, 27 czerwca 2014

First impressions of Dubai and Ho Chi Minh/Pierwsze wrażenia z Dubaju i Ho Chi Minh

On the plane
Dinner in Dubai
Moje pierwsze wrażenia po przylocie do Wietnamu? Gorąco jak w piekle (nawet w nocy) i szalony ruch uliczny. Jest to miejsce przepełnione skuterami i barami przy ulicy. Jednak może zacznijmy od początku…

Hotel in Dubai
Wyleciałam z Warszawy do Dubaju w poniedziałek. W ten sam dzień również dostałam w końcu wizę, gdy miałam już załatwione 2 promesy. Poszłam do ambasady i okazało się, że dalej nie przyszły dokumenty z Hanoi, które były potrzebne do wydania mojej wizy, jednak pan w okienku zdecydował, że jednak mi ją wyda i do za darmo. Czary mary i za 15 minut dostałam wizę na 3 miesiące.

Jak już wspominałam lot o Dubaju był bardzo przyjemny, z przemiłą obsługą, bardzo dobrym jedzeniem i filmami, muzyką i serialami wbudowanymi w siedzenie przede mną. Na miejscu zostałam mogłam skorzystać z Dubai Connect, czyli hotelu razem z transferem za darmo. Zostałam przydzielona do hotelu Copathone, 4*. Spodziewałam się o wiele lepszego standardu jak na Dubaj, ale i tak było świetnie. Mogłam również zjeść kolację i śniadanie, które były w formie bufetu, więc byłam bardzo zadowolona. Niestety nie zobaczyłam wiele będąc tam ponieważ stopover był w nocy i byłam dość daleko od jakichkolwiek atrakcji, a wynajęcie taksówki kosztowałoby mnie fortunę.

My new friends ;)
Lot do Ho Chi Minh był jeszcze bardziej przyjemny, ponieważ siedziałam z kobietą, muzułmanką, która była tak miła, że przegadałyśmy prawie całe 7 godzin. Obecnie mieszka w Cape Town, urodziła się i wychowała w Londynie, jej rodzina pochodzi z Indii, a córka mieszka w Rosji. Dowiedziałam się dzięki niej wielu rzeczy o islamie i trochę zmieniłam swoje postrzeganie tej religii. Przyjechała do Wietnamu ze swoim synem oraz jego kolegą na ramadan. Dostałam jej adres w RPA i mam nadzieję, że kiedyś ich odwiedzę!

Pho soup
Na lotnisku w Ho Chi Minh odebrała mnie Van, która stała w tłumie ludzi z napisem „Welcome Alicja, ETA4”. Było niesamowicie dużo ludzi i wyglądało to co najmniej jakby ludzie szli po czerwonym dywanie, a wszyscy inni ich obserwowali. Zostałam powitana bardzo miło, Van jest niesamowitą osobą. Poszłyśmy do hotelu, a później coś zjeść razem z Mo Mo, kolejną przemiłą osobą. Moim pierwszym daniem była zupa Pho z makaronem i wieprzowiną. Była bardzo smaczna i zapłaciłam za nią ok. 5zł razem z herbatą, która podawana jest do każdego posiłku za darmo. Następnie Van zabrała mnie na przejażdżkę na swoim skuterze po ulicach Saigonu. Jest to must-do, gdy jesteś w Wietnamie, tak samo jak jazda na rowerze w Amsterdamie. Na ulicach nie ma określonych zasad ruchu, wszyscy jeżdżą jak chcą, jednak, ku mojemu zdziwieniu, jest tu bardzo mało wypadków i kolizji. Mimo tego, że zasady są bardzo płynne, wszyscy są do tego przyzwyczajeni i potrafią poruszać się w tym natłoku skuterów.

Na drugi dzień poszłyśmy z Van i Mo Mo odebrać kilku wolontariuszy ze Stanów Zjednoczonych oraz naszego szefa, Victora. Po dość długim oczekiwaniu przy czerwonym dywanie, w końcu mogłam wszystkich zobaczyć na żywo, nie przez kamerkę na konferencji. Bardzo mili i pozytywni ludzie, z którymi mam nadzieję spędzę niesamowite 5 tygodni.

Po rozpakowaniu się w hotelu poszliśmy na lunch do pobliskiej restauracji. Nikogo nie dziwiło, że dziecko biegało bez majtek, a do jedzenia można było wybrać sobie żabę. Ja przystałam na ryż z kurczakiem, który kosztował mnie jakieś 3 zł. Później poszliśmy do centrum handlowego na Bubble Tea, która podobno jest popularna nie tylko tutaj, ale również w Stanach. Widziałam wiele stoisk w Polsce, ale musiałam przyjechać do Wietnamu, aby jej w końcu spróbować i zdecydowanie polecam.
Dinner in Ho Chi Minh
Dzień upłynął nam na graniu w karty i chodzeniu po pobliskich restauracjach oraz odebraliśmy również kolejną wolontariuszkę z Niemiec.
Właśnie jesteśmy w Hue, gdzie spędzimy cały 5 tygodni. Przylecieliśmy tutaj z Ho Chi Minh liniami VietJet air, których zdecydowanie nie polecam i osobny post musiałby być na opisanie całej sytuacji na lotnisku. Jestem bardzo podekscytowana wszystkim co się dzieje, nie mam na nic czasu, dlatego piszę z takim opóźnieniem. Niedługo wrzucę zdjęcia!

*****************************************************************

My first impression of Vietnam? Boiling hot even at night and so traffic rules at all. It is a place full of motorbikes and street food places. Though let’s start from the beginning…

I took a flight from Warsaw to Dubai on Monday. On the same day in the morning, I also had my visa issued in the end when I’ve already had 2 promises of a visa on arrival. I went to the embassy and I was not surprised that the documents that the Immigration Office was supposed to send from Hanoi they have not received yet. They said there were essential for issuing my visa but as it turned out, the man told me that the decided he is going to issue it anyways somehow. For free. Magic happened and in 15 minutes I had visa in my passport for 3 months.

As I have already mentioned flight to Dubai was very pleasant, with such a nice service, great food and films, music and TV series I could watch in a seat before me. When I arrived I was allowed a Dubai Connect which is a accommodation and transfer to the hotel for free. I stayed in a 4* Copathone hotel. Actually, I expected a a little bit higher standard as for Dubai but it was really good anyways. I could also eat dinner and breakfast which were in a form of a buffet so it made me really happy. Unfortunately, I did not see much while being there because the stopover was during the night and I was quite far from any of the tourist places I could visit and hiring a taxi to drive me around would cost me a small fortune.

The flight to Ho Chi Minh was even more pleasurable because I was sitting with a muslim woman which was so nice that we talked for almost 7 hours straight. She lives in Cape Town, was born and raised in London but her family is from India and her daughter is currently living in Russia. She came to Vietnam with her son and his friend to fast. She gave me her address in Cape Town so I hope I will visit them someday!

At the Saigon airport I was picked up by Van holding a sign so I could recognize her. It was full of people and it seriously felt like walking on a red carpet with everyone watching you. She gave me such a warm welcome, she is such an incredible person. We went to the hotel and afterwards we grabbed something to eat with Mo Mo, another wonderful person. My fist dish I ate was Pho (soup) with noodles and pork. It was delicious and cost me as little as 1 EUR, along with a tea which is usually for free. Afterwards, Van took me on a her motorbike for a ride around the city. It is a must-do when you are in Vietnam, just the same as riding a bike in Amsterdam. The traffic is horrible, it feels like there are no rules at all but the girls told me that they actually don’t have that many accidents. In the end everyone is used to that and they can easily drive in much traffic.

The following day we went with Van and Mo Mo to pick up the guys from the USA at the airport. After a while I could finally meet them in person which was great. They are such nice and positive people who I hope to spend amazing 5 weeks.

After unpacking in the hotel we went to grab some lunch at a restaurant nearby. No one was even remotely confused by the fact that a kid was running around without his underpants and you could pick a frog to eat. I chose rice with chicken which cost me once again as little as 0,7 EUR. Then we went to the shopping mall for Bubble Tea which is really popular here as well as in the States. I saw a lot of them in Poland but needed to come all the way to Vietnam to actually try it and I definitely recommend it.
Our next stop is Hue, were we are currently staying and will be here for another 5 weeks. We flew here with VietJet air and I can’t even begin to explain how horrible those airlines are. So excited about the whole thing, I will post some pictures soon! 

wtorek, 24 czerwca 2014

Przemyślenia z 11000m wzwyż/Thoughts from 37000ft above the ground

***Scroll down for English***
Lecę i nie mogę uwierzyć. W chmurach, na pokładzie Boeinga B777-200, największego samolotu jakim do tej pory leciałam, z mokrymi ręcznikami podawanymi na początku lotu i 3-daniowym menu jest pięknie. Dopóki nie dolecę do Wietnamu to nie uwierzę w to, co się dzieje, ale mam nadzieję, że można już powiedzieć, że dopięłam swego.

Raz jeszcze chciałabym podziękować osobom, które pomogły mi finansowo oraz w jakikolwiek inny sposób. To dzięki wam jestem w tym miejscu i mogę się cieszyć tą chwilą.

Planowanie wyjazdu nie było łatwe, ale dużo mnie nauczyło, dlatego chciałabym się podzielić tym doświadczeniem, które mam nadzieję, że w pewnym momencie życia Ci pomoże. Jest to 5 fundamentalnych rad, o których często zapominamy.
  1. Dąż do spełnienia swoich marzeń. Nigdy nie będzie dobrego czasu, żeby coś zrobić. Osobiście, jestem dumna z siebie, że udało mi się przełamać moją strefę komfortu i mimo tego, że bardzo wiele spraw wskazywało na to, że nie powinnam w tym momencie tego robić, stwierdziłam, że nigdy nie będzie na to dobrego czasu.
  2.  Nie zrażaj się przeciwnościami, jakie spotkasz na drodze do celu. To one uczą o wiele więcej niż gdybyście mieli podane wszystko na tacy. Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele nieprzyjemnych sytuacji mnie spotkało. Chociażby to, że wizę dostałam dopiero dzisiaj – przed wylotem. Wszystkie wydatki, które się nagle mnożyły, również były dla mnie czymś, z czym miałam wielki problem, ponieważ jak to niektórzy twierdzili w komentarzach pod artykułem, moi rodzice nie śpią na dolarach. Krok po kroku, wszystkie oszczędności, wasza pomoc oraz mojej rodziny dała mi szansę, żeby teraz lecieć nad Ukrainą z prędkością ponad 900km/h na wysokości ponad 11000m.
  3. Bądź dumy ze wszystkiego, co osiągniesz. Wyjazd ten wymagał ode mnie zużycia wiele energii i gdybym dalej miała się przejmować wszystkim, co mogłabym poprawić to bym chyba zwariowała.  Celebruj każde osiągnięcie, każdy krok w stronę sukcesu, abyś nie stracił(a) zapału do końca. Ja muszę jeszcze nad tym popracować, ponieważ niestety aspiruję na perfekcjonalistkę ;)
  4. Wyjdź ze swojej strefy komfortu. Wszystko, co jest znane i lubiane jest w tej strefie, jednak aby się rozwijać potrzebujemy przełamywać bariery. Nie jest to łatwe, ale tylko wtedy możemy mówić o prawdziwym rozwoju naszej osobowości. Wiadomo, że najłatwiej jest przy boku mamusi z ciepłym obiadkiem pod nosem, jednak czy tylko takie wspomnienia chcesz mieć, gdy nagle obudzisz się pewnego dnia i stwierdzisz, że twoje życie nie jest takie jak oczekiwałeś? Ja również wyszłam ze swojej strefy już wiele razy planując ten wyjazd, a pokonuję jeszcze milion innych jadąc w nieznane. Z pozoru może wydawać się, że ten wyjazd jest tylko czystą, bezstresową przyjemnością, ale uwierz mi, że w mojej głowie toczą walki różnych myśli.
  5. Nie oglądaj się na innych. W większości miejsc, w których byłam, byłam sama. Niestety często tak bywa, że moje plany nie pokrywają się z planami moich znajomych i jestem zdana sama na siebie. Mimo wszystko, gdybym patrzyła na to, że wyruszam w jakąś podróż bez znajomych, nigdy nie poznałabym tylu fantastycznych ludzi i nie zwiedziła tylu pięknych miejsc. Zawsze znajdziesz sobie jakiegoś kompana na miejscu, a zazwyczaj to nie jednego.

Nie dajcie się zwieść złudzeniu, że od zawsze byłam urodzoną podróżniczką. Gdy byłam młodsza przed każdym moim wyjazdem była panika i płacz. Raz nawet zdarzyło się, że rodzice odbierali mnie z kolonii. W końcu udało się przełamać ten wszechogarniający strach rozłąki z rodzicami i podróże po Europie nie są mi tak straszne. Mimo wszystko, że nadal odczuwam stres przed każdą wyprawą to nie jest on taki jak kiedyś.
Marzcie, latajcie, tańczcie, śpiewajcie, róbcie to, co kochacie, bo tylko wtedy życie ma sens. Pozdrowienia z pokładu!

Caucasus mountains


***********************************************************

I am flying and I can’t believe it. In the clouds, on board of Boeing B777-200, the biggest plane I have flown by far, with hot wet towels served at beginning of a flight and 3-course menu is indeed beautiful. Until I get to Vietnam, I will not believe what is happening but I hope it is safe to say that I have reached my goal.

Once again I would like to thank people who helped me by donating some money or in any other way. It is thanks to you that I am in this place right now and I can cherish this moment.
Planning this trip was not easy but taught me a lot and I would like to share with you the experience I gained, which hopefully will help you at some point in your life. These are 5 fundamental tips which we often forget about.
1.       Keep trying to make your dreams come true. There will be never the right time to do something. Personally, I am proud of myself that I managed to get out of my comfort zone and even though a lot of things indicated that I should not do this right now, I took my own advice and decided that there will be indeed never the right time.
2.       Do not be discouraged by the obstacles you will definitely come across. They will teach you a lot more than if you had everything sorted out for you. You can’t even imagine how many stressful and unpleasant situations I had to deal with. For starters, my visa was issued just before my flight. All the expenses, which were multiplying over time, were also something which I had a great problem with. I do not have a rich family which could afford to cover  all the expenses without a serious debt on their account. Step by step, all my savings, your help and my family’s help gave me a chance to fly over Ukraine at this moment with a speed over 900km/h and altitude of over 37000ft.
3.       Be proud of what you have accomplished so far. This trip recquired me to use up a lot of my energy and I was to worry about every little thing, I would have definitely gone crazy. Celebrate every accomplishment, every step closer to success so you do not lose interest in your goal. I still need to work on that because I have a problem with being too much of a perfectionalist ;)
4.       Get out of your comfort zone. Everything what you like and know is within this zone but in order to develop yourself, you need to break those barriers which keep you down. It is not easy, I know, but only then we can talk about a real personality growth. Of course the most comfortable place for everyone is in your bed with your mum serving you home-made meals but do you really want to wake up someday and think that your life is not the one that you wanted it to be? I also got out of my comfort zone several times while planning this trip and I will hundreds of times more while being there. It could look like this trip is only a pure, not at all stressful pleasure but believe me that in my head there is a battle of thoughts.
5.       Do not look at what others do. In the majority of places I have been to, I travelled to alone. Unfortunately, many times my planes do not quite overlap with my friends’ plans and I am on my own. Even so, if I had looked at the fact that I am going somewhere without them, I would have never met so many wonderful people and visited that many beautiful places.

I have not always been keen on travelling. When I was younger, before every trip there was panic and tears. Once even my parents had to get me from a camp few days earlier than they were supposed to. Finally, I managed to fight the overwhelming fear of spearation with my parents and journeys around Europe are not frightening anymore. Even though I still feel quite stressed before every trip it is not quite the same as it used to be.

Dream, fly, dance, sing, do anything that drives you, because only then your life is full of joy and sense. Greetings from aboard!

niedziela, 15 czerwca 2014

IT'S GETTING CLOSER!!/ZBLIŻA SIĘ WIELKIMI KROKAMI!!

Scroll down for English

7 DNI! Za dokładnie tydzień będę w drodze do Warszawy (8 godzin w pociągu...) i stamtąd wsiadam w samolot do Ho Chi Minh z przesiadką w Dubaju! 

Co jest świetne, jeżeli chodzi o podróżowanie liniami lotniczymi nie niskobudżetowymi jest to, że mimo tego, że są dość drogie to są bardzo wygodne. Jak się okazało, z powodu 11-godzinnej przesiadki w Dubaju, w ramach biletu dostaję od Emirates pokój hotelu na ten czas. Co więcej, szofer odbierze mnie z lotniska i zabierze do hotelu, a później zawiezie z powrotem na lotnisko. Brzmi nieźle, co? ;)

Wczoraj mieliśmy kolejne szkolenie na tematy bardziej związane konkretnie z naszym kampusem. Są 2 ośrodki: w Duc Linh i w Hue. Ja zostałam przydzielona do tego drugiego, jak już wcześniej wspominałam. Po raz pierwszy zapisy są również on-line i do tej pory (2 tygodnie przed rozpoczęciem) jest już 300 zapisanych osób! Powinno dobić do 1000. 

Jestem jednocześnie podekscytowana i zdenerwowana całym przedsięwzięciem. Wiem, że będzie niesamowicie, ale z drugiej strony jest to dość stresujące, ponieważ jadę tam całkiem sama! Cała ekipa nauczycieli wydaje się być świetna i mam nadzieję, że będą to najlepsze wakacje w naszym życiu. 

Już trochę zaczęłam planować moje lekcje, jednak nie miałam zbyt dużo czasu przez egzaminy. Całe szczęście zadałam wszystko to, co miałam zdać w czerwcu (i to prawie na same piąteczki!), jednak będę miała jeszcze jeden egzamin we wrześniu, ponieważ jest on w dzień mojego wyjazdu. Jak się okazało, nie ma żadnej możliwości przełożenia go na termin wcześniejszy, a poznałam przez to już prawie wszystkie władze uczelni. Teraz muszę się skoncentrować na rzeczach, które nadal muszę zrobić.

Moja lista rzeczy do zrobienia wygląda mniej więcej tak:
  1. Szczepionki
  2. Wiza (temat na osobny post...)
  3. Aparat fotograficzny
  4. Repelenty
  5. Leki anymalaryczne
  6. Głośniki
  7. Wygodne buty
  8. Słodycze dla dzieci
  9. Komórka
  10. Ubezpieczenie
  11. Planowanie zajęć
  12. Lista osób, do których mam wysłać pocztówki
Chciałabym również podziękować wszystkim za wczorajszy wieczór, powiedzmy, imprezę pożegnalną. ponieważ to była moja ostatnia noc w mieszkaniu w Gdańsku. Dziękuję za obecność, pyszne jedzenie, prezent oraz imprezkę. Będę za Wami bardzo tęsknić!

***************************************************************

7 DAYS! In a week time I will be on my way to Warsaw (8h on the train...) and then catching my plane to Ho Chi Minh City with a stopover in Dubai! 

One of the great things about travelling not with budget airlines is the fact that though it is expensive, it is indeed comfortable. As it turns out, since I have a 11h stopover in Dubai, they provide me with a hotel for the night. Also, there will be a driver who is going to take me from the airport to the hotel and then back. Sounds good, huh? :) 

Yesterday we had another workshop about the specifics when it comes to our camp. There are be 2 camps: one in Duc Linh and one in Hue. I have been assigned to the latter, as I had already mentioned. It is the first year that they opened an on-line registration and there are already 300 signed up students! It should go up to 1000 by the beginning of the classes in 2 weeks. 

I am so nervous but so excited about this trip.. I know it is going to be amazing but on the other hand it is so frightening to go there alone! The whole crew seems to be wonderful and I hope we are going to have the time of our lives. 

I have been planning my classes a little bit but I did not have much time due to the exams. Fortunately, I have passed all the the ones I had to (with flying colours!) and there will be one more to go in September because I fly to Vietnam on the day of the exam and there was no way on Earth, as it turned out, for me to sit for it earlier. Now, I need to concentrate on the things that still need to be done. 

My 'to do' list for now looks somewhat like that:
  1. Vaccines
  2. Visa (that aspect is still stressing me out)
  3. Camera
  4. Mosquito repelents
  5. Antimalarial medication
  6. Speakers
  7. Comfortable shoes
  8. Sweets for the students
  9. Spare phone
  10. Insurance
  11. Planning classes
  12. A list of people who I will send postcards to
I would also like to thank everyone for the lovely evening I had yesterday, kind of a goodbye party since I moved out from my flat in Gdańsk and it was my last night there. Thank you for being there, great food, a gift and a party. I am going to miss you so much!